W kampanii prezentowany jest wprowadzający w błąd pogląd, jakoby reklama oparta na danych, a w szczególności reklama spersonalizowana, była wyjątkowo szkodliwa i wyłączona spod kontroli użytkowników. Kampania bazuje na wnioskach z raportu, w którym proponuje się absolutne zdelegalizowanie reklamy spersonalizowanej, całkowicie pomijając fakt, że do każdej działalności gospodarczej wykorzystującej dane osobowe stosuje się w pełnym zakresie ogólne rozporządzenie o ochronie danych (RODO).
W dokumencie rażąco ignoruje się powszechnie akceptowaną i kompleksową definicję „danych osobowych” w rozumieniu RODO, obłudnie przedstawiając odmianę „reklamy kontekstowej” jako panaceum na wszelkie wyzwania sieciowe i alternatywę dla reklamy ukierunkowanej. Tymczasem reklamy kontekstowe także wymagają przetwarzania „danych osobowych” w celu realizacji i pomiaru skuteczności kampanii reklamowych – i nawet najbardziej doświadczony specjalista w tej dziedzinie przyznałby, że mogą one stanowić tylko jeden z elementów miksu stosowanego przez wydawców internetowych i reklamodawców. Autorzy badania twierdzą, że „mimo skomplikowanego okresu przejściowego wydawcy i reklamodawcy mają wiele możliwości przetrwania, a wręcz rozkwitu w rzeczywistości reklamowej po wprowadzeniu zakazu wykorzystywania danych osobowych”.
Tymczasem te właśnie przedsiębiorstwa – tysiące europejskich wydawców mediów cyfrowych, twórców treści, agencji komunikacyjnych, dostawców technologii, przedsiębiorstw e-commerce, przedsiębiorców i twórców oprogramowania – już wyraziły zdecydowany zbiorowy sprzeciw wobec zakazu reklamy ukierunkowanej, wzywając UE do poszanowania i egzekwowania już i tak rozbudowanych ram prawnych dotyczących prywatności i ochrony danych.
W chwili, gdy unijni prawodawcy prowadzą w dobrej wierze negocjacje, próbując osiągnąć kompromis w sprawie kluczowego pakietu Ustawy o usługach cyfrowych (DSA), powyższą kampanię można postrzegać wyłącznie jako próbę wprowadzenia w błąd i manipulacji. IAB Europe i IAB Polska z zadowoleniem przyjmują zapowiedzi, że DSA zwiększy jasność i przejrzystość w zakresie reklamy cyfrowej. Należy jednak pamiętać o wyznaczonych celach tego aktu prawnego i o przeprowadzonych ocenach jego wpływu. Wprowadzenie na tak późnym etapie niesprawdzonego i nieocenionego w skutkach (także finansowych) zakazu dotyczącego jednej z podstawowych sił napędowych otwartego i innowacyjnego Internetu w znacznym stopniu odwraca uwagę od spraw bieżących i niosłoby ze sobą gigantyczne, niezamierzone konsekwencje dla wolnej prasy w Europie, europejskiego ekosystemu małych przedsiębiorstw i międzynarodowej reputacji UE.
Wzywamy do odrzucenia tego wniosku i wykorzystania w zamian narzędzi egzekwowania prawa, które są już zapisane w RODO.
Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska z dużym niepokojem przyjmuje założenia projektu ustawy o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych (zwanej „Ustawą Wolnościową”).
Przedmiot Ustawy Wolnościowej pokrywa się z przedmiotem projektu Rozporządzenia Unii Europejskiej pt. Akt o usługach cyfrowych (AUC) nad którym trwają prace z udziałem polskiego rządu. W tym kontekście, procedowanie obecnie przez Polskę „własnego” aktu prawnego należy uznać za błędne. Przedstawione w założeniach do projektu Ustawy Wolnościowej ratio legis tej regulacji (ochrona wolności wypowiedzi) pokrywa się bowiem z jednym z głównych celów w projekcie AUC. Wskazujemy również, że nieprecyzyjnie określony jest zakres regulacji w projektowanej ustawie oraz istnieje konieczności doprecyzowania definicji serwisu społecznościowego. Rozporządzenie UE wprowadza konkretne rozwiązania chroniące swobodę wypowiedzi, nie ma więc potrzeby ich dublowania w Ustawie Wolnościowej. Należy podkreślić, że z uwagi na „nachodzenie się” zakresu regulacji AUC i Ustawy Wolnościowej, z chwilą uchwalenia AUC, polska Ustawa Wolnościowa i tak będzie musiała zostać uchylona.
Alarmujemy również, że brak precyzyjnego określenia w projekcie ustawy rozumienia pojęcia „treści bezprawnych” oraz wprowadzenie bardzo wysokich kar administracyjnych (do 50 milionów złotych) za nieprzestrzeganie zakazu usuwania innych treści, może doprowadzić do zwiększenia skali rozpowszechniania w polskim internecie „treści szkodliwych”.
Wątpliwy jest również cel powołania regulatora polskiego internetu (Rada Wolności Słowa), bez przeprowadzenia jakiejkolwiek wcześniejszej debaty na ten temat, a także z ryzykiem kolizji z innymi regulatorami odpowiadającymi za ochronę praw i wolności w Polsce. Sposób wyboru tego organu niesie również oczywiste ryzyko jego upolitycznienia.
W ocenie IAB Polska projektodawca nie tylko dubluje w Ustawie Wolnościowej bliźniacze rozwiązania zawarte w unijnym Akcie o usługach cyfrowych, ale jednocześnie wprowadza zapisy, które będą szkodliwe dla całego rynku internetowego. Uważamy kontynuowanie prac nad Ustawą Wolnościową za bezprzedmiotowe i apelujemy o ich zaniechanie.
Zaproponowane po konsultacjach społecznych korekty oraz nowe propozycje wciąż oceniamy jako powierzchownie odciążające oraz iluzorycznie chroniące, a w efekcie wciąż prowadzące do zwiększenia wysokości opłacanych danin. Wpłyną one na zaburzenie konkurencyjności i zahamowanie rozwoju polskich przedsiębiorców. Nie mamy wątpliwości, że zbyt pochopna regulacja przy obecnym brzmieniu projektu ustawy będzie miała dotkliwy wpływ na polskie nowoczesne firmy, które mają ogromy potencjał rozwoju i ekspansji na rynki zagraniczne.
Mimo korekty pierwotnych rozwiązań IAB Polska ocenia program „Polski Ład” jako szkodliwy,prowadzący do antyrozwojowego systemu podatkowego. Apelujemy o dalszą rewizję skutków planowanej zmiany ustawy o CIT oraz wprowadzenia mniej radykalnych zmian lub ich dopracowanie w dialogu ze środowiskiem przedsiębiorców.
Projektowane zmiany naruszają konstytucyjną gwarancję ochrony i poszanowania praw słusznie nabytych oraz ochrony interesów w toku ingerując w sposób istotny w strukturę kapitałową polskiego rynku mediowego i to w dodatku w trybie projektu poselskiego, a zatem z całkowitym pominięciem konsultacji publicznych i samych zainteresowanych. Absolutnie niezrozumiałe jest wprowadzanie rozwiązań zmieniających w istotny sposób warunki koncesji na rozpowszechnianie programów radiowych i telewizyjnych, które w dodatku będą mieć zastosowanie do podmiotów, które już prowadzą taką działalność i posiadają ważne koncesje.
Projektodawcy podkreślają w uzasadnieniu projektu, że ma on na celu przeciwdziałać zagrożeniu bezpieczeństwa państwa, nie precyzując jednak w jaki sposób proponowana zmiana miałaby ten cel realizować, a także jakie działania państw spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego wymagają tak nagłej ingerencji w struktury polskiego rynku mediowego.
Możliwym skutkiem wprowadzenia proponowanych zmian jest ryzyko naruszenia pluralizmu i wolności mediów, które to zasady stanowią zabezpieczenie przed szerzeniem się dezinformacji. To z kolei może powodować zwiększenie zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa w kontekście działań hybrydowych – o których mowa w uzasadnieniu do projektu, wywołując tym samym skutki zupełnie odwrotne od zamierzonych.
W ocenie IAB Polska projektodawca nie zidentyfikował prawidłowo realnych zagrożeń występujących na rynku medialnym, a zbyt pochopna regulacja przy obecnym brzmieniu projektu może co najwyżej doprowadzić do zablokowania inwestycji w polski rynek telewizyjny.
Wzywamy do wstrzymania prac nad projektem i przeprowadzenia ponownej analizy w dialogu z przedsiębiorcami działającymi na rynku mediowym, co pozwoli na wypracowanie optymalnych rozwiązań i wykluczenie wskazanych powyżej zagrożeń i naruszeń.
Czytaj stanowisko IAB Polska z 4 sierpnia 2021r. wystosowane do Marszałek Sejmu RPSejm Rzeczypospolitej Polskiej:
W naszej ocenie projekt ustawy, która wprowadzi „składkę solidarnościową” naliczaną od przychodów z reklam jest szkodliwy gospodarczo oraz społecznie.
Jest to kolejna propozycja opodatkowania przedsiębiorców z całego łańcucha reklamowego, którzy ponoszą dotkliwe straty spowodowane kryzysem pandemicznym oraz wynikającym z tego odpływem reklamodawców. Wątpliwości ekspertów budzi zakres podmiotowy proponowanej regulacji, ponieważ koniecznością płacenia nowego podatku mogą być obciążeni nie tylko „najwięksi globalni gracze”, ale również lokalne media, które już obecnie balansują na granicy gospodarczej egzystencji. Alarmujący jest również fakt, że nowa danina może być pobierana kilkukrotnie. W niektórych modelach reklamy online uczestniczy kilka podmiotów, co w efekcie spowoduje pomnożenie tej składki.
Nowy podatek sprawi, że aby ratować płynność finansową, media podniosą ceny reklamodawcom, co spowoduje podniesienie cen klientom. Finalnie zapłaci za to każda rodzina w Polsce, co w kontekście spowolnienia gospodarczego i obaw o miejsca pracy, jest kolejnym finansowym obciążeniem dla każdego z nas.
Projektowany podatek odbije się też negatywnie bezpośrednio na rynku pracy, w szczególności w odniesieniu do młodych ludzi, którzy stanowią liczną rzeszę pracujących w branży reklamowej, zatrudniającej w Polsce ponad 100 tysięcy osób. Trudne do udźwignięcia dla wielu firm nowe obciążenie podatkowe skutkować będzie koniecznością cięcia kosztów, w tym zatrudnienia.
Dodatkowo, reklama jest obecnie dominującym źródłem finansowania mediów, dlatego nowy podatek stanowi poważne zagrożenie dla jakościowego i rzetelnego dziennikarstwa. Prasa odchodzi od wydań papierowych w kierunku cyfrowym i aby kontynuować ten proces konieczne będzie przerzucenie kosztu nowego podatku na konsumentów.
Wątpliwy jest również cel wprowadzenia kolejnego podatku. Jeśli jest nim załatanie wyrwy w finansach państwa wywołanej kryzysem pandemicznym, to akurat ekonomiczna pozycja mediów, które odegrały istotną rolę w najtrudniejszych chwilach związanych z pandemią, żadną miarą nie czyni z nich atrakcyjnego źródła pozyskania dodatkowych środków. Jeśli natomiast działanie to miałoby na celu wzmocnienie jakkolwiek rozumianej równowagi na rynku, to również jest ono chybione, ponieważ jedynym prawdopodobnym skutkiem takiego działania będzie całkowita dekapitacja wielu mediów, w tym prasy lokalnej i dalsza marginalizacja szeregu tytułów ogólnopolskich.
Dodatkowo, należy pamiętać, że w obecnych pandemicznych czasach, stara prawda „reklama dźwignią handlu” jest bardziej aktualna niż kiedykolwiek dotąd, a reklama cyfrowa odgrywa kluczową rolę w wychodzeniu gospodarki z kryzysu. Wprowadzenie nowego podatku oznacza odcięcie głównej lokomotywy napędzającej cyfryzację gospodarki, która jest obecnie podstawową potrzebą i receptą na wyjście z recesji.
Wątpliwości budzi również nagły tryb procedowania ustawy oraz termin wprowadzenia nowej daniny czy fakt przedstawienia propozycji krajowej, podczas gdy na forum Unii Europejskiej czy OECD procedowane są obecnie propozycje dotyczące opodatkowania gospodarki cyfrowej. W naszej ocenie dublowanie rozwiązań jest bezcelowe.
Przedstawiając powyższe, wzywamy rząd do wycofania się z propozycji podatku od przychodów reklamowych.