CASE STUDY
O ile przez ostatnie kilka lat nieustająco trwał kolejny “rok mobile”, ten sezon śmiało można ochrzcić jako początek rewolucji głosowej. “Voice”, odmieniane przez wszystkie przypadki, było najczęściej chyba padającym słowem podczas kanonicznego eventu Google I/O. I to nie sztuczna inteligencja, ale głosowy krok milowy zapowiada się jako największy przełom digital marketingu w najbliższym czasie. Zaś Listonic ma swój głos już od 3 lat!
Można było się tego spodziewać, obserwując wzrastającą popularność różnego rodzaju asystentów głosowych. Traktowane z początku jako gadżety dla nerdów i innych technologicznych zapaleńców, z czasem zaczęły wsiąkać w krajobraz, nadal jednak będąc traktowanymi jako interesująca ciekawostka, a nie standard polskiego domostwa. Czytelnicy komiksów i literatury science-fiction mogą poczuć się usatysfakcjonowani widząc, jak część futurystycznego uniwersum zaczyna stawać się kawałkiem solidnej rzeczywistości. Komunikacja z ekspresem do kawy, drzwiami windy czy zmywarką nie jest jeszcze na porządku dziennym, ale nie od razu Kraków zbudowano, niech sprzęty kuchenne poczekają na swoją kolej.
Wiadomo, że najszybciej przyjmują się zmiany, które znacząco ułatwiają skomplikowane ludzkie życie. Któż z nas nie żałował przynajmniej raz, że nie posiada trzeciej ręki lub że doba nie trwa przynajmniej chwilę dłużej? Jak w ciągu skromnych 24 godzin upchnąć: pracę z dojazdem, spędzanie jakościowego czasu z dziećmi, gotowanie od podstaw pełnowartościowych posiłków, robienie świeżych zakupów na lokalnych targowiskach, spotkania z rodziną i przyjaciółmi, trochę ruchu, wartościową lekturę oraz minimum 8 godzin snu? Technologia służy nam pomocą. Stojąc w korkach, słuchamy audiobooków; planujemy tydzień z rodzinnym kalendarzem w ręku; seriale nadrabiamy, jednym okiem czytając zaległe lektury na czytniku; staramy się być w kilku miejscach jednocześnie i robić przynajmniej dwie rzeczy naraz.
Możliwość głosowego zlecania zadań wiernemu smartfonowi, podczas gdy ręce są zajęte choćby prowadzeniem samochodu czy przygotowywaniem posiłku, jest nieoceniona. Ułatwianie życia ludziom jest najważniejszym celem przyświecającym twórcom Listonica, listy zakupów na smartfony. To właśnie z chęci ułatwiania innym życia powstała aplikacja i dlatego też już w 2016 roku – tak, ponad 3 lata temu! – pojawiła się w niej nowatorska funkcja dodawania głosowego. Dzięki zastosowaniu tego mechanizmu wystarczy podyktować Listonicowi wszystkie potrzebne produkty, nawet stojąc w otwartych drzwiach lodówki i przeczesując pustawe półki spojrzeniem.
Dalej idące ułatwienia w sporządzaniu list zakupów musiałyby chyba objąć interfejs mózg – komputer, ale dodawanie głosowe i tak stanowi całkiem solidny krok naprzód w bezbolesnym planowaniu zakupów. Potwierdzają to dane o wykorzystaniu funkcji głosowych w Listonicu:
- w ciągu roku od wprowadzenia funkcji, korzystało z niej 2% wszystkich użytkowników, w Polsce 1,5%;
- w 2018 roku korzystało z niej już niemal 3% wszystkich użytkowników i prawie 2% użytkowników w Polsce;
- na obecny moment 2019 roku 4% wszystkich użytkowników, a 3,2% polskich, używa funkcji dodawania głosowego.
Osoby dodające produkty do list zakupów za pomocą głosu charakteryzują się nieco odmiennymi wzorcami zachowań niż tradycjonaliści. Choć większość dodań produktów do list zakupów, w związku ze strukturą pracująco-weekendową, przypada na soboty, piątki i czwartki, to w grupie zwolenników dyktowania aż 40% stanowią ranne ptaszki, wyśpiewujące listy zakupów poczynając od 8 rano. Ci piszący z kolei wolą zabrać się za planowanie nieco później, najlepiej około 10. Najmniej dodań głosowych z kolei zdarza się w nocy, co można dość łatwo logicznie uzasadnić np. chęcią uniknięcia obudzenia domowników.
Sama możliwość tworzenia list zakupów za pomocą głosu to spore ułatwienie, ale jeszcze prościej byłoby głosowo sterować całą aplikacją. Dlatego obecnie wdrażana jest już integracja Listonica z asystentem głosowym Google. Wersja ta powinna trafić do użytkowników już w najbliższym kwartale.
Dzięki popularyzowaniu się asystentów głosowych jesteśmy świadkami swego rodzaju powrotu do kulturowych korzeni ludzkości – tradycyjnej kultury mówionej. Z tym, że podlega ona diametralnym zmianom, gdyż komunikować się będziemy z obcym gatunkiem, Maszyną. Choć jeszcze będącą zmyślnie zaprogramowanym tworem człowieka, to nie będącą człowiekiem. Możliwości zrozumienia mowy naturalnej przez komputery dzięki nieustannie ulepszającym się algorytmom głębokiego uczenia są coraz bardziej imponujące, ale niuanse i co bardziej złożone parametry na razie pozostają poza ich zasięgiem. Z tego względu komunikaty głosowe do asystentów muszą na razie być prostsze, wyraźne, wypowiadane z odpowiednią intonacją. Osoby pamiętające czasy Nokii 3310 mogą odświeżyć sobie wspomnienie wywoływania numerów z książki telefonicznej za pomocą głosu. Wypowiedzenie nazwy w sposób choć odrobinę odbiegający od ideału wzorca skutkowało nierozpoznaniem i koniecznością powtórki, aż w końcu kipiący od frustracji użytkownik, zrezygnowany, wybierał numer w książce palcem, marząc o głosowej przyszłości.
Choć jeszcze trochę dzieli nas od rozmów ze sprzętem kuchennym, to nietrudno wyobrazić sobie tego typu sytuacje. Internet of Things istnieje i rośnie w siłę, smart home to już nie mrzonka marzycieli. To możliwość komunikacji stała u podstaw gwałtownej ewolucji społeczeństwa ludzkiego, ciekawe więc co wyewoluuje dzięki komunikacji człowieka i jego maszyn.
W tej chwili wystarczy wypowiedzieć magiczne słowa “OK, Google”, by aktywować funkcje głosowe smartfona z systemem Android. Z czasem coraz więcej aplikacji będzie dostosowywać się do interfejsu głosowego. Wyszukiwanie i przyswajanie informacji dzięki mowie i słuchowi będzie różniło się diametralnie od komunikatów pisanych i wizualnych, grafiki i czytania. Prawdopodobnie będziemy komplementarnie używać obu tych modeli, wykorzystując je w sytuacjach i w celach najbardziej się do nich nadających. W jakim stopniu voice zrewolucjonizuje ludzkie życie, internet, a za nimi digital marketing, pozostaje na razie tajemnicą. Należy jednak solidnie się do tej rewolucji przygotować i wykorzystać wszystkie szanse z niej płynące, by uczynić technologię jeszcze bardziej przyjazną człowiekowi. Digital marketing zaś musi czym prędzej odrobić lekcję z możliwości voice’a, żeby nie przegapić nowo pojawiających się możliwości i ograniczeń: człowiek jest w stanie przyswoić więcej niż jeden komunikat wizualny naraz. Ze słuchowym nie ma już takiej szansy.
Anna Engler
Listonic